Operacje zaczęły się wczoraj od rana i dotąd idą w bardzo szybkim tempie i zupełnie pomyślnie. Nieprzyjaciel był, zdaje się, doskonale poinformowany o planowanym ataku na niego i tutaj na wołyńskim teatrze wojennym zaczął się usuwać jeszcze 24 bm., zostawiając przed nami bardzo słabe siły. Opór ich został w jednej chwili złamany i w szybkim pościgu wojska nasze zajęły obecnie Żytomierz, Berdyczów i prawdopodobnie Koziatyn. Dzisiaj lub najdalej jutro będę zorientowany co do tego, jakie właściwie siły bolszewickie zostały rozbite i rozproszone, a jakie zdążono wycofać poza zakreśloną wyżej linię. Odpowiednio do tego pokieruję dalszymi operacjami. W każdym razie jednak z góry uprzedzam, że już teraz dla osiągnięcia zamierzonego skutku będę musiał o jeden lub dwa dni marszu przesunąć się dalej na wschód [...].
Zwiahel, 26 kwietnia
Józef Piłsudski, O państwie i armii, t. 1, Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.
Kochany Generale!
Chcę słów parę napisać przed pańską ofensywą na Dniepr. Jest ona tak pomyślana, by szła równocześnie z uderzeniem Śmigłego na Kijów. Śmigły już obecnie stoi na Zdwiżu i Fastowie, prawdopodobnie dojdzie i północną grupą do Zdwiża: ma zamiar zaczynać w nocy, tak by Irpeń łamać tuż nad ranem i zaskoczyć ich nocną jeszcze porą. Liczy na to, że w ten sposób złapie jeszcze mosty.
Parę słów o doświadczeniach dotychczasowych i obserwacjach z wojsk bolszewickich: mogą się one Panu przydać. Gruntem jest niespodzianka, której nie wytrzymują, a wobec tego, że stojąc tuż przed nimi niespodzianki w ścisłym tego słowa znaczeniu zrobić nie można, trzeba szukać tego elementu w szybkości nadzwyczajnej i obejściach. Zdaniem moim, to jest grunt i zasada, a do tego trzeba dobierać specjalne jednostki do tego zdatne. U Pana na przykład do takiej pracy uważałbym za najzdatniejszą 9 dywizję i gdybym na miejscu Pana prowadził operację, rzuciłbym ją na Rzeczycę obchodząc kolej od południa. W całej akcji Pana szło by o to, by wyglądało to jako pogrom ze stratą większej ilości jeńców i materiału, co, zdaje mi się, nie jest niemożliwe, gdy się ich odetnie od Rzeczycy i werżnie pomiędzy Berezynę a Dniepr.
Tutejsze moje doświadczenia dają obraz taki – piechota ich jest bardzo zła, zniechęcona i czuła na naszą agitację. Niebezpieczeństwem głównym są pociągi pancerne, gdzieniegdzie obsługiwane przez Niemców i Chińczyków. Lecz i te są czułe na obejścia. Gdyby u Pana zdążono przy obejściu wysadzić jakiś mostek przed Rzeczycą, obiekt nieprędki do naprawienia, straciliby z pewnością animusz do walki.
Żytomierz, 4 maja
Józef Piłsudski, O państwie i armii, t. 1, Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.
Żytomierz. Opinia Józefa Piłsudskiego na temat przygotowań do przyjęcia Naczelnego Wodza w Warszawie
Będę 18 w Warszawie, słyszałem w tej chwili od Olka Prystora, że się tam wahają czy nie zachoruję na skromność i nie zechcę usunąć się od tego. Otóż tym razem nie, przeciwnie; gdy taka jest wola i chęć Warszawy, poddam się temu nawet z pewną przyjemnością. Nie tylko dlatego, że na owacje, mówiąc sumiennie, zasłużyłem, ale i dlatego, że uważam, iż będzie to pożyteczne w tej chwili dla roboty. Pojutrze wyślę w tym celu Wieniawę do Warszawy dla pomocy w ułożeniu rozmaitych ceremoniałów tej owacji.
Żytomierz, 12 maja
Józef Piłsudski, O państwie i armii, t. 1, Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.
Czerwona Armia jest zupełnie źle zorganizowana. Czerwoni żołnierze biją się źle i okazują trochę odwagi tylko jeśli są w pociągu pancernym i mają nieco poczucia bezpieczeństwa. Wziąłem 30 000 jeńców, a moje straty wynoszą mniej niż stu zabitych. Jedyną rzeczywistą obroną Czerwonej Armii jest przestrzeń w tym kraju wielkich obszarów. Przekroczyliśmy Dniepr i mogę iść tak daleko, jak tylko zechcę. Ale w tej chwili nie mam zamiaru iść dalej. My po prostu zabezpieczymy sobie odpowiedni przyczółek mostowy.
Winnica, 16 maja
Józef Piłsudski, O państwie i armii, t. 1, Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.
Józef Piłsudski:
Zaznaczam, że jest źle, sytuacja jest poważna, nie jestem pewnym, czy armia zatrzyma się na linii niemieckich okopów, i twierdzę, że to jest szok nerwowy, z którym panowie się muszą liczyć bardzo poważnie.
Na południowy front wyznaczyłem oficerów najbardziej aktywnych, jednak nie poszło. Zaczyna się znowu cofanie i twierdzę, że kawaleria może odegrać bardzo ważne znaczenie, wprowadzając sugestię porażki. I twierdzę kategorycznie – trzeba dać rezerwę, jeżeli nie materialną, to moralną, a od kogo mam jej oczekiwać, jeżeli nie od kraju. I ta rezerwa musi być dana koniecznie. I zaznaczam, że ostatnie uzupełnienia i urlopnicy przynoszą zarazę, agitację z kraju. I zaznaczam, że chory kraj daje chore wojsko. Co niesie kraj wojsku – agitację. Pan Dmowski mówił, że żołnierze z frontu pytają się, czy ich bolszewicy nie napadną z tyłu. [...] Dziś, kiedy idzie o danie żołnierzom nowych sił, słyszałem mowy tylko pokojowe. Dla mnie nie nie jest tajemnicą stan pokojowy, specjalnie rozszerzony w społeczeństwie, które nie interesowało się wojną. Że pojęcie spełniania obowiązku będzie tylko wtedy, kiedy będziemy bici. Społeczeństwo polskie traktowało wojnę jako specjalne widowisko. Naczelnik państwa mówi, że musi wyznać, iż po wysłuchaniu panów może przyjść do przekonania, iż Polska się musi wyrzec wielkich celów, gdyż nie jest w stanie wyciągnąć energii. Wobec tego pozostaje kwestia pokoju. Żołnierz wykona swój obowiązek, a wy spieszcie się. O ile wy nie umiecie uderzyć w wielki dzwon wojenny i zwycięstw, to spieszcie się z zawarciem pokoju. Kiedy o nim mówimy, to tutaj jest parę projektów. Jedno, zwrócenie się do Ententy o pomoc w zawarciu pokoju, co jest charakterystyczną cechą dla nas. To jest morfina – wstrzykujcie ją. Osobiście nie chcę się łudzić, ja jestem pesymistycznie nastawiony co do tego. [...]
2) Liga Narodów to jest tylko pozór, to jest nic, to jest tylko pewien moralny wpływ.
3) Zwrócenie się wprost do bolszewików. Ja przewiduję, że to wywrze bardzo zły wpływ na wojsku. [...]
[...] Ja żądam wtenczas wszystkiego od całego społeczeństwa. Wojsko prowadzi wojnę, a społeczeństwo się kłóci. [...]
Naczelnik Państwa proponuje o zdecydowanie, czy prowadzimy wojnę par outrance, czy myślimy o pokoju.
Warszawa, 5 lipca
Józef Piłsudski, O państwie i armii, t. 1, Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.
Jakież te dnie się przeżyło, Boże, Boże! i straszne i cudne razem. Sytuacja bojowa była okropna, niebezpieczeństwo dla Ojczyzny naszej wciąż niesłychane, ale też z drugiej strony niesłychany wywołany nim zapał i ofiarność – wszystko co żyje i czuje (ach! i jeżeli może) rzuciło się i do szeregów i do pracy dla nich – stowarzyszenia połączyły się w jeden wielki Komitet p.n. „Wszystko dla frontu”… Posypały się najrozmaitsze, rozliczne odezwy, wezwania, oświadczenia się z gotowością wszystkich urzędów i instytucji, zwolniono od innych obowiązków, zawezwano bardzo młodych, dziewczęta i chłopaków, wprost dzieci, do rozmaitego rodzaju służby – posypały się obficie składki na wojsko, ustanowiono podatek powszechny od okien, itd., itd. Słowem, wytężenie wszystkich sił na ratunek Ojczyzny. Tak było parę dni, gorąco i jasno i pięknie, tak jak być powinno. Wtem nagle (we środę! [14 lipca]) ciemna czy krwawa plama – jest źle, bardzo źle, bolszewicy o krok od nas, przyjdą do Lwowa – urzędy się pakują, któryś poleca wysłać jak najprędzej rodziny, bo potem w ostatniej chwili ich nie wezmą – popłoch, panika szalona. Koło mnie już się pakują…
Lwów, woj. lwowskie, 14–17 lipca
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, Warszawa 2005.
Wysoki Sejmie!
Stajemy przed Wysokim Sejmem jako powołany przez całe przedstawicielstwo narodu Rząd Obrony Narodowej. Obejmując władzę w groźnej dla Ojczyzny chwili, ślubujemy skupić wszystkie siły dla obrony granic państwa, całości i niepodległości Rzeczypospolitej.
Gotowi zawsze do zawarcia trwałego, sprawiedliwego i demokratycznego pokoju, wypisując taki pokój na swoim sztandarze, nie ustąpimy przed żadną groźbą zgwałcenia prawa narodu polskiego do wolności i zjednoczenia. Rząd wezwie naród do ofiar koniecznych dla ratowania i ocalenia Ojczyzny i nie zadowoli się jedynie ofiarnością nielicznych jednostek. Od społeczeństwa zaś zażąda męskiej karności, spokoju i posłuchu, jako gwarancji bezpieczeństwa i warunków zwycięstwa.
[...]
Poprzednicy nasi wysłali dnia 22 bm. do rządu Rosyjskiej Republiki Sowieckiej bezpośrednią propozycję zawieszenia broni i rozpoczęcia rokowań pokojowych. Rząd Rosyjskiej Republiki Sowietów propozycję w zasadzie przyjął, oświadczając gotowość do rokowań o warunki zawieszenia broni i rozpoczęcia pertraktacji pokojowych. Nastąpić musi okres ostatecznej gotowości narodu do wywalczenia korzystnego pokoju. Rozejm jest tylko pierwszym krokiem w tym kierunku i nie przesądza jeszcze losu pokoju. Polska złożyła przez to wobec całego świata dowód, że pragnie wojnie kres położyć i rozpocząć erę twórczej, pokojowej pracy. Europa pragnąca pokoju, Europa ludów skrwawionych przez wojnę światową, Europa wolnych państw narodowych stanie po naszej stronie, gdy zrozumie, że walczymy o naszą ziemie, o naszą całość i niepodległość.
Warszawa, 24 lipca
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
Rząd ten, który powstał wśród niesłychanie ciężkiego położenia, w jakim się znalazło państwo polskie, nie jest może w całości wyrazem woli całego społeczeństwa, nie jest ostatnim wyrazem demokracji tych ziem i ludności, na których państwo polskie musi i powinno być zbudowane i na których oprze swój byt w przeszłości. Zrobiło się to, co można było zrobić. Idzie o to, aby obronić granice i utrwalić byt Rzeczypospolitej. [...]
Trzeba się na ciężką walkę przygotować, trzeba sobie uprzytomnić położenie i nawet w tym ciężkim położeniu szukać ratunku. Nie mówię tego, aby szerzyć zwątpienie, ale aby zwiększyć wysiłek. Jeżeli idzie o tę ziemię, którą najwięcej kochamy, którzy stąd pochodzimy, a specjalnie, jeżeli chodzi o Lwów i z nim silnie związaną nie tylko Galicję Wschodnią, ale i Polskę całą, to przyjmijcie Panowie zgodne pragnienie i życzenie rządu zrobienia wszystkiego, co tylko będzie w jego mocy, aby wroga nie tylko od Lwowa, ale od granic tego kraju jak najdalej odsunąć.
Lwów, 3 sierpnia
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
Szanowni zebrani!
W dniach między 14 a 16 sierpnia br. przed bramami Warszawy, stolicy Polski, odezwały się armaty z jednej i z drugiej strony. Huk ich mógł zwiastować narodowi albo niewolę, albo wyzwolenie. Na kilkanaście kilometrów od Warszawy stanęła armia rosyjska, która dostała nakaz zajęcia w nocy z dnia 14 na 15 bm. Warszawy. [...] Wola narodu, wola stronnictw reprezentowanych w Sejmie, powołała w mojej osobie lud, aby w tej chwili poświęcił wszystko, co posiada, aby unicestwić plany wroga, przygotowane i bliskie wykonania. [...]
Wojska rosyjskie bez wielkich trudności osiągnęły pierwszą linię obronną Warszawy. Na drugiej linii znalazły się dzieci tej ziemi, znalazł się pułk tarnowski, który pod silnym naporem zmuszony był się cofnąć. Wojska polskie, cofające się od paru tygodni, wojska pędzone paręset kilometrów, bite, niezaradne, wątpiące, miały bronić Warszawy! Byłem między tymi wojskami i ujrzałem, że nie liczba, nie masa, ale świadomość, że się walczy o dobrą sprawę, ale męstwo i wiara mogą zmienić położenie! Ci, którzy byli pędzeni przez hołotę bo tak trzeba powiedzieć, gdy mowa o armii bolszewickiej – zrozumieli, że niebezpieczeństwo zawisło nad państwem, nad narodem, nad całością.
Żołnierz nagi, bosy, ale o gorącym sercu, poczuł się naraz odpowiedzialnym za państwo, poczuł się panem swej ziemi, zrozumiał swoje posłannictwo. Trzeba było widzieć żołnierzyz pułku, któiy za karę został rozwiązany, aby się przekonać, że wczorajsi tchórze stali się bohaterami.
Na kilka kilometrów od pierwszej linii tworzyły się przecie okopy, murem stanęli w nich chłopi, robotnicy, stanęli żołnierze polscy. W oczach naszych dokonała się niesłychana przemiana; żołnierz stanął, zarył się stopą w piach mazowiecki i uratował Warszawę.
Tarnów, 23 sierpnia
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
Jestem świadom, że urząd nie jest dygnitarstwem, ale służbą. Im wyższy urząd, tym większe obowiązki. Do objęcia najwyższego w Polsce urzędu nie garnąłem się. Wziąłem go, bo mnie do tego wezwano. Że Polska nie uległa katastrofie, to zawdzięcza ona sama sobie, zawdzięcza temu, że w chwili krytycznej odnalazł się w narodzie duch jedności, że zbudził się lud i udowodnił czynem, iż zbawienie Polski leży pod siermięgą.
Jedność narodu w woli zwycięstwa była tego zwycięstwa fundamentem. Tę jedność musimy utrzymać, dopóki wroga nie wypędzimy i nie zawrzemy sprawiedliwego pokoju. „Cud Wisły" poprzedził „cud jedności". Bez drugiego nie byłoby pierwszego. Polska oparta na masach ludowych. Polska na wskroś demokratyczna, ma przed sobą świetlaną przyszłość
Lipno, ok. 22 września
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
[...] gdy w kraju coraz głębiej rozlewały się armie sowieckie, a w państwach Zachodu rozwijała się coraz szerzej wroga Polsce agitacja, starająca się zwrócić całe narody przeciw nam, rząd, powstały z woli wszystkich stronnictw, mając za sobą zjednoczony w chwili niebezpieczeństwa i opuszczenia cały naród, jął się pracy, aby ratować niepodległość.
Wisząca nad państwem katastrofa, grożąca utratą niepodległości, wzbudziła w narodzie „cud jedności". Wszystkie serca uderzyły jednym potężnym akordem: „Do broni!". Szlachetna i bohaterska, bo najgłębiej zawsze czująca, młodzież nasza zerwała się i poszła na ochotnika ratować Ojczyznę. Samorzutnie tworzyły się pokaźne zastępy ochotników. Inteligencja polska spełniła swój patriotyczny obowiązek. Apel rządu, wystosowany do ludu polskiego, odbił się potężnym echem w masach włościańskich i robotniczych, które czynem udowodniły, że nie tylko praw umieją żądać, ale i bronić państwa, gdy tego zajdzie potrzeba.
[...]
Stolica państwa, pełna zapału, zachowała wobec wroga w decydującym momencie godność i spokój, od których w znacznej mierze zależał szczęśliwy wynik wielkiej bitwy. Wysiłkiem wspólnym wszystkich warstw stworzył się „cud nad Wisłą". Naczelne Dowództwo nasze, przy wybitnym współudziale generała Weyganda, zasłużonego przedstawiciela rycerskiej Francji zużytkowało w genialny sposób entuzjazm narodu, ofiary i niezłomną wole obrony. W chwili, gdy wielu zdawało się, że katastrofa była nieuchronna, gdy wróg stał już pod murami Warszawy, Torunia i Lwowa, ruszyły polskie zastępy pod dowództwem Naczelnego Wodza do walki. Ruszyły i – zwyciężyły.
Żołnierze zmęczeni, często mało wyćwiczeni, często źle zaopatrzeni, choć nieraz bez butów i odzieży, runęli na wroga i rozgromili jego zastępy, zmiażdżyli jego potęgę, odrzucili go precz i uratowali państwo.
Warszawa, 24 września
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
Kochany Gustawie!
Jeszcze wczoraj widziałem twe rozdrażnione na mnie oczy i myślałem, ileż to razy mieliśmy na siebie w życiu rozdrażnione oczy. Jesteśmy jak dwa stare, niezmęczalne konie, co chodząc często jakimiś wertepami osobno, spotykają się na prostym gościńcu swego życia raz po raz, by się przywitać wesoło i stanąć razem do ciągnięcia tej samej bryki.
Ciągnęliśmy dawniej razem kałamaszki i bryczułki, ciągnęliśmy i ciężkie ładowne często błotem bryki – znane, stare, niezmęczalne konie!
Śmiszne, co?! Na gwiazdkę, mój drogi, przyjmij wraz z książką przyjaciela przyjaźń i serca całej rodziny.
Sulejówek, 24 grudnia
Józef Piłsudski, O państwie i armii. Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.